Liceum Ogólnokształcące im. Cypriana Kamila Norwida w Radzyminie
“Piękno na to jest, by zachwycało do pracy - praca, by się zmartwychwstało.” Cyprian Kamil Norwid
 Kolejny Euroweek za nami!

Kolejny Euroweek za nami!

Już po raz trzeci nasi uczniowie uczestniczyli w obozie językowym zorganizowanym we współpracy z Fundacją EuroWeek Szkoła Liderów, który jest częścią programu edukacyjnego dla młodzieży mającego na celu doskonalenie umiejętności językowych w zakresie języka angielskiego oraz kształtowanie umiejętności przywódczych uczestników. Program ten nastawiony jest również na rozwijanie inteligencji, umiejętności komunikacyjnych, uczy kreatywności i pracy zespołowej.

Obejmuje on zajęcia warsztatowe prowadzone przez wolontariuszy z różnych krajów świata, co pozwala na przełamanie bariery językowej, jak również buduje świadomość kulturową młodzieży. Uczniowie poznają różne kultury, zwyczaje mieszkańców i ich problemy. Wolontariusze przekazują informacje z zakresu historii, ekonomii, turystyki, kultury oraz mieszkańców i tradycji swoich krajów w sposób interaktywny, jak również bardzo osobisty, a co za tym idzie, niezwykle przystęp-ny, co sprzyja zapamiętywaniu i rozumieniu poruszanych zagadnień.

Wiedza ta jest fundamentem koniecznym do budowania dobrych relacji z mieszkańcami innych krajów, jak również jest istotnym elementem potrzebnym do międzynarodowej współpracy w życiu zawodowym,

Podczas zajęć uczniowie wykonują zadania, zakładające współpracę, a realizują je poprzez odgry-wanie ról, projekty, tworzenie spotów, filmów, skeczy itp.

Jest to doskonała okazja do poznania własnych talentów, ale również do integracji grupy.

Zachęcamy do przeczytania sprawozdania z wyjazdu autorstwa Maćka Persony z kl. IIc oraz do obejrzenia galerii zdjęć.

Anna Romaszko


10 października

Wyruszyliśmy o dziewiątej. Podróż upłynęła w miarę spokojnie i już o siedemnastej byliśmy na miejscu, w miejscowości Lądek-Zdrój. Po zakwaterowaniu spotkaliśmy się z uczniami z Torunia i Żyrardowa, a także z czterema wolontariuszami z obcych krajów. Byli to Nico z Urugwaju, Lin z Filipin, Hana z Niemiec i Alehandro z Kolumbii. Nico przywitał nas, przy okazji demonstrując swoją niezgorszą znajomość języka polskiego i opowiedział nam co nieco o Euroweeku. Cała czwórka przedstawiła nam też zasady dotyczące wyjazdu (pierwsza najważniejsza: uśmiechać się!). Potem mogliśmy już wrócić do pokojów i pójść spać, by wypocząć na kolejny dzień. Oczywiście prawie nikt nie spał przed północą, a nawet po niej w wielu pokojach paliło się światło.


11 października

Z samego rana, bo już o ósmej, mieliśmy śniadanie, a tuż po nim tak zwany Energizer. Polegał on na tym, że w rytm muzyki wykonywaliśmy proste ruchy naśladując wolontariuszy. Trzeba przyznać, że było to całkiem rozbudzające. W ciągu dnia praktycznie przez cały czas mieliśmy jakieś zajęcia z piętnastominutowymi przerwami. W środku dnia był też obiad. Jedzenie było bardzo dobre, co jest na ogół rzadkością na takich wyjazdach.

Ale co do zajęć. Pierwsze z nich polegało na przygotowaniu dwunastodniowego kalendarza, znalezieniu osoby do każdego dnia i umówieniu się z nią na ten dzień, a rozmowy mogły się toczyć tylko po angielsku. Później prowadzący wolontariusze obwieszczali nam wybrane dni i musieliśmy znaleźć osobę z tego dnia i przez kilka minut rozmawiać z nią w języku angielskim. To tylko jeden z wielu warsztatów, jakie mieliśmy. Większość trwała około czterdziestu pięciu minut. Generalnie chodziło w nich nie tylko o naukę języka poprzez jego używanie, ale też przede wszystkim o integrację. Mogliśmy poznawać nowych ludzi, gdy podczas zajęć dzielono nas losowo na grupy, za każdym razem inne. Szczególnie dużą w tym rolę miały zadania na koniec dnia, które wymagały od nas najwięcej zaangażowania. Tego dnia było to robienie krótkich, dosłownie dwuminutowych filmików na wylosowany temat. Same filmiki były w języku angielskim, ale tworząc je rozmawialiśmy po polsku. Tak było po prostu łatwiej i każdy mógł w tym uczestniczyć, nawet jeśli nie łapał do końca angielskiego.

Nasze dzieła wyszły świetnie i po ich skończeniu mogliśmy wszystkie obejrzeć, zaśmiewając się do rozpuku, bowiem każde bez wyjątku miało śmieszną scenę lub kilka.

Dzięki temu ćwiczeniu mogliśmy się zorientować, że całkiem sporo potrafimy. Na stworzenie filmów mieliśmy dwie godziny i każdej grupie udało się stworzyć coś ciekawego.


12 października

Wstaliśmy o godzinę wcześniej, by móc udać się na wycieczkę na pewną górę w okolicy (Strzeliniec Wielki). Szkoły z Żyrardowa i Torunia zostały, więc na miejsce jechaliśmy jednym autokarem, a potem czekała nas kilkugodzinna wyprawa z przewodnikiem. Zaczynała się dosyć nudno, bo po kamiennych schodach dostaliśmy się na sam szczyt. Znajdowało się tam schronisko z gospodą i pojedynczym straganem z pamiątkami. Wiele zdjęć i gorących czekolad, a później ruszyliśmy na dół. I tu zaczęło się robić ciekawiej.

W miarę regularne schody stały się znacznie mniej równe, w pewnych momentach całkowicie znikają. Wielokrotnie przeciskaliśmy się wąskimi skalnymi gardłami, przechodziliśmy wąwozy i trochę bardziej dzikie ścieżki. Było to o wiele ciekawsze od wspinaczki na górę.

Po powrocie do ośrodka od razu wpadliśmy na kolejne zajęcia. Były inne niż wczoraj, ale cel był ten sam – nauka angielskiego i integracja. Poznaliśmy też kilku nowych wolontariuszy, między innymi dziewczynę o ksywce Star z Filipin.

Dzisiejszym największym zadaniem było stworzenie krótkiej choreografii tanecznej związanej z jakąś gwiazdą lub zespołem. Wieczorem mogliśmy więc obejrzeć występy na żywo Beyonce, One Direction, Michaela Jacksona i Lady Gagi.

Po występach miała być dyskoteka, która przerodziła się niestety w skromne karaoke, ale za to w wielu pokojach rozkręcane były pomniejsze imprezy, które trwały jeszcze „trochę” po ciszy nocnej.


13 października

Rano znów przywitaliśmy dzień Energizerem, choć po wczorajszej nocy niektórym trochę ciężko było wstać. Tak jak poprzednio, zajęcia trwały praktycznie cały dzień. Poznaliśmy kolejnych wolontariuszy, w tym Alexa z Hondurasu. Mieliśmy też prezentację o Filipinach prowadzoną przez Lin, a Alex opowiedział nam o swoim kraju.

Pod koniec dnia zostało wyznaczone ostatnie zadanie. Mieliśmy wspólnie przygotować program telewizyjny. Zgłosiło się spośród nas pięciu liderów i każdy z nich był odpowiedzialny za jakąś cześć programu (między innymi pokaz mody lub wiadomości sportowe). Nie dzielono nas jednak na grupy. Jeśli ktoś chciał wziąć w czymś udział, to zgłaszała się do odpowiedniego lidera. W efekcie nad tymi warsztatami pracowali tylko chętni, a było ich całkiem sporo, ponad połowa uczestników wyjazdu.

Efekt był świetny i... śmieszny do bólu. Program rozpoczął MasterChef z Magdą Gestler, później były wiadomości sportowe zakończone sparingiem Anny Lewandowskiej i Jakuba Matusiaka. Ostatnim punktem programu była pogodynka połączone z pokazem mody. Modelki i model odziani byli w kreacje odpowiadające konkretnym pogodom.

Kolejna ledwo co przespana noc i...


14 października

Koniec wyjazdu. Przed śniadaniem kilku uczniów z naszej szkoły przeszło się z panią Ewą Całką po miasteczku. Obejrzeliśmy centrum z rynkiem i piękny park strojący się już w jesienne barwy.

Po śniadaniu zaś ruszyliśmy w drogę powrotną. Wyjechaliśmy nawet bez specjalnego opóźnienia, tylko symboliczny kwadrans. Ale cóż, szkoła nie zając, nie ucieknie. Mamy czas i możemy go poświęcać na różne ciekawe aktywności i wyjazdy, a Euroweek można z całą pewnością do takowych zaliczyć.

Maciej Persona, IIc